piątek, 3 kwietnia 2015

Zagadka rozwiązana!

Cheyenne Orange wyglądała coraz gorzej. Zdecydowałem się wrzucić zdjęcia na forum chilihead.pl Pojawiło się tam kilka cennych uwag, jednak jednoznacznej odpowiedzi nie udało się uzyskać. Trochę mnie to pocieszyło, bo skoro fachowcy nie zauważyli niczego "typowego", to znaczy że nie jest źle. Z drugiej strony, skoro fachowcy nie są zgodni co do przyczyn, to skąd ja mam wiedzieć co robić? :) Rozwiązanie zagadki związanej z Cheyenne Orange jest idiotyczne. Głupio się do tego przyznać, ale w sumie to mój pierwszy sezon, w trakcie którego mam się czegoś nauczyć. No to się uczę na całego :) A teraz do rzeczy: okazało się, że za bardzo wziąłem sobie do serca przykazanie, powtarzane jak mantra na wszystkich forach: "lepiej przesuszyć niż przelać". Tego dnia, kiedy otrzymałem odpowiedzi z forum chilihead.pl zastanawiałem się, jakie podjąć decyzje. Rozważałem przeniesienie sadzonek na okno, częściowe odcięcie liści i prawdopodobnie przesadzenie ich do nowej ziemi- zgodnie z sugestiami z forum. Ale zanim to nastąpi, chciałem jeszcze sprawdzić, czy dalsze zamienianie pozycji roślin w Pudle (oddalanie od wentylatora) przyniesie jakieś zmiany. Przy przestawianiu doniczek postanowiłem sprawdzić ziemię. Z wierzchu wyglądała normalnie, ale okazało się, że jest kompletnie sucha! Zarówno na powierzchni, tak i głębiej, kiedy pogrzebałem palcem w doniczce, miałem wrażenie że to piaskownica, a nie doniczka. Było sucho jak na pustyni. Dziwne, bo z wierzchu ziemia nie była "matowa", a tak do tej pory poznawałem, że trzeba sprawdzać ziemię. Od razu podlałem wszystkie rośliny (z dodatkiem biohumusa) i już następnego dnia było widać poprawę. Dziś jest jeszcze lepiej- wszystkie Cheyenny wracają do życia, a właściwie można powiedzieć, że już wróciły. Na koniec jeszcze jedna informacja- dlaczego tylko Cheyenne Orange miało problem? Czy to gatunek szczególnie wrażliwy na przesuszanie? Nie... Musiałem wrócić do historycznych wpisów z bloga, żeby potwierdzić te informacje (w końcu się do czegoś przydał!). Kiedy przesadzałem Cheyenny, wrzuciłem na dno doniczek gruby keramzyt, żeby poprawić powietrze dostawało się do korzeni. Przesadzając pozostałą resztę, po prostu o tym zapomniałem. Stwierdziłem, że teraz nie będę już tego naprawiał, a keramzyt dodam przy kolejnym przesadzaniu do większych doniczek. Jak widać keramzyt działa bardzo dobrze. Dlatego właśnie Cheyenny bardziej odczuły przesuszenie. Ot i cała tajemnica. Dziś Cheyenne Orange wygląda tak:


PS. Tak przestawiałem w Pudle ostatnio, że już sam się trochę pogubiłem i nie dam głowy za to, że to ta sama roślinka, którą pokazywałem poprzednim razem. Ale zapewniam, że wszystkie Cheyenny były w równie żałosnym stanie. Dziś wszystkie wyglądają tak, jak na powyższym zdjęciu.

Na koniec zdjęcia całości, w ramach podsumowania:



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz