Z czternastu nasion Cheyenne Orange, posadzonych "na wariata" przed wyjazdem, wykiełkowało sześć roślinek. Rosną na tyle dobrze, że dziś postanowiłem je przesadzić do pojedynczych doniczek. Reszta ziemi z nasionami, które gdzieś tam w niej są trafiła do ciepłej łazienki- może coś jeszcze wykiełkuje? Po przesadzeniu sadzonki dostały na spód doniczek gruby keramzyt, który ma pomóc w dostępnie powietrza do korzeni, oraz zostały podlane biohumusem w stężeniu: 2 nakrętki na jeden litr (zaniżone stężenie, tak na początek). Oczywiście po podlaniu wszystko osiadło i porobiły się doły. Zasypałem więc wszystko na koniec ziemią, może trochę za wysoko. Ale po następnym podlaniu znowu ziemia opadnie, więc pewnie będzie dobrze. Cheyenne po przeprowadzce prezentują się tak:
Pozostałe sadzonki obecnie wyglądają tak:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz